Powrót

Menu

Owce do wypasu na roślinach inwazyjnych

21 lutego 2025 Wyświetlenia: 150
Owce do wypasu na roślinach inwazyjnych

W Polsce nie ma tradycji spożywania jagnięciny. Hodowcy sprzedają żywiec zwykle za granicę. Największa sprzedaż występuje przed świętami – młode sztuki trafiają do Francji i Włoch, natomiast starsze sprzedawane są do Niemiec i Holandii. Jak się okazuje, owce mogą również odegrać istotną rolę w ekologii, pomagając w redukcji roślin inwazyjnych.

Stada owiec to niezbyt częsty widok na polskiej wsi. Ich pogłowie w latach 80. wynosiło 5 milionów sztuk. Jednak w ciągu kilkunastu lat spadło ono do 250 tysięcy i od tego czasu utrzymuje się na zbliżonym poziomie.

Mariusz Potoczak – hodowca z Przełęku, były prezes Regionalnego Śląsko-Opolskiego Związku Hodowców Owiec i Kóz:

– Hoduję owce ras rodzimych, głównie polską owcę pogórza. Te sztuki, które były kiedyś pod oceną, a nie były w stadach ras rodzimych, teraz są przeważnie ubijane, bo rolnicy rezygnują z hodowli. Koszty produkcji są zbyt wysokie, a ceny skupu oscylują na poziomie sprzed 20 lat. Obecnie jestem jednym z kilku hodowców w województwie opolskim. Ze sprzedażą wełny od dawna mamy problemy – obecnie traktuje się ją jako produkt odpadowy. Strzyżenie owiec stało się wyłącznie kwestią higieny i zdrowia zwierząt, nie przynosi żadnych korzyści finansowych. Nie można zostawić owiec niestrzyżonych, przynajmniej raz w roku należy poddać je strzyżeniu.

W czasie powodzi owce były na terenie gospodarstwa w budynkach. Szczęście w nieszczęściu, że nie wywoziłem wtedy obornika i to je uratowało. Gdybym to zrobił, całe stado by się utopiło. W trakcie powodzi woda w gospodarstwie była na poziomie 0,5 metra, natomiast budynki obniżone są dodatkowo o kolejne 0,5 metra, czyli przy metrze wody wytopilibyśmy całe stado. Zwierzęta długo były zestresowane, ale przynajmniej żyją. Cztery sztuki niestety padły. Najprawdopodobniej powodem była zanieczyszczona woda.

Michał Gadziński – rolnik z Chróściny Opolskiej:

– Owce hodujemy od niedawna, od jakichś ośmiu lat. Początkowo mieliśmy stado rasy wrzosówka. Jednak jest ona mało opłacalna. Jej wybojowość jest na bardzo niskim poziomie, więc ją pokryliśmy i pomieszaliśmy z owcą rasy Suffolk. Niedługo będziemy pierwszy raz sprzedawać jagnięta. Będziemy wtedy w stanie przeliczyć, na ile był to dobry ruch, i jak będzie to uzasadnione ekonomicznie. Zdecydowałem się na hodowlę, ponieważ owce miały być sposobem na dodatkowe źródło dochodu. W gospodarstwie zajmujemy się treningami psów pasterskich. Owce pomagały nam wytrenować, wytresować i wyszkolić nasze psy, które pomagają zaganiać bydło opasowe, gdyż jego hodowlą również się zajmujemy. No i dodatkowo trochę, może nawet całkiem przypadkiem stado owiec się powiększyło. Teraz uznaliśmy jednak, że warto skupić się też na tej hodowli i może też to będzie jakiś dodatkowy zysk w gospodarstwie. Jeżeli chodzi o wełnę, to zupełnie się na to nie nastawiamy. Owca wrzosówka nie ma wełny, która byłaby produktem chętnie kupowanym. Dlatego przede wszystkim nastawiamy się na mięso z tych zwierząt. Może w przyszłości uda się też je przetwarzać i sprzedawać w gospodarstwie.

Temat owiec również był poruszany podczas Seminarium Polskiej Akademii Nauk w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Łosiowie. Naukowcy z kilku województw przedstawili wyniki badań nad przyszłością nie tylko rolnictwa, ale także życia mieszkańców na obszarach wiejskich.

dr Julia Stekla – Instytut Zootechniki PIB, Dział Hodowli Owiec i Kóz, KNR PAN Oddział w Katowicach:

– W ostatnim czasie, w dwóch miejscach w kraju prowadziliśmy badania nad wypasem owiec i zjadaniem przez nie inwazyjnych gatunków roślin, które powoli opanowują nasz kraj. Kiedyś mięso czy produkty pochodzące od owiec miały bardzo duże znaczenie. Obecnie zarówno ceny, które możemy uzyskać za produkty owczarskie, jak i zapotrzebowanie na nie zmalało. Rynek jest bardzo słaby, a to niedobrze. Te produkty powinny być lepiej wykorzystane. Może właśnie wypas na niedostępnych terenach opanowanych przez inwazyjne gatunki, jak na przykład nawłoć kanadyjska, jest sposobem na przywrócenie pogłowia owiec i szerszego ich wykorzystania. Będziemy wtedy w stanie zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się gatunków inwazyjnych. Owce można zawieźć na dany teren, tak jak to było w Ojcowskim Parku Narodowym i przygotować im zadaszoną wiatę. Zwierząt tych nie trzeba codziennie doić, byłoby to bardzo problematyczne. Owce są właśnie takim gatunkiem, które łatwo wprowadzić na dany teren, gdyż są one kojarzone głównie z wypasem.

Wprawdzie od wielu lat w Polsce powiedzenie: „kto ma owce, ten ma co chce”, nie jest aktualne, ale jest nadzieja, że hodowla tych zwierząt zacznie być opłacalna.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie Kurier Rolniczy nr 2/2025. Zapraszamy do prenumeraty, informacje pod nr tel. 77 44 37 142.

Autor

Mariusz Drożdż Broker PZDR Opole
77 457 5650

Czy ten artykuł był pomocny?

Pomóż nam doskonalić treści na stronie.