Zbliża się zima, a z nią coraz więcej ognisk grypy ptaków w Polsce. Do problemów hodowców doszły ogniska choroby Newcastle, czyli rzekomego pomoru drobiu. O komentarz do sytuacji epizootycznej poprosiliśmy Bartłomieja Kulkę, Opolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii:

– Na Opolszczyźnie w listopadzie mieliśmy stwierdzone dwa ogniska rzekomego pomoru drobiu i jedno ognisko grypy ptaków. Pierwsze ognisko rzekomego pomoru w Strzelcach Opolskich w chowie niekomercyjnym przyzagrodowym, a drugie w powiecie opolskim w gminie Niemodlin w dużej fermie drobiu utrzymującej brojlery. Natomiast grypa ptaków pojawiła nam się w powiecie namysłowskim w gminie Pokój i tam mieliśmy stwierdzone ognisko u gęsi brojlerów, które było prawdopodobnie efektem zarażenia od ptaków dzikich.

Sytuacja epizootyczna w kraju, jeżeli chodzi o rzekomy pomór drobiu, jest dość poważna z tego względu, że do tej pory odnotowano 66 ognisk. Straty są wysokie, dlatego został wydany akt prawny, który zobowiązuje producentów hodujących komercyjnie drób do wykonywania szczepień przeciwko rzekomemu pomorowi. Zarówno właściciele ferm, jak i inspekcja weterynaryjna w ramach badań urzędowych monitorują poziomy przeciwciał. Jeżeli chodzi o grypę ptaków, sezon również sprzyja rozwojowi choroby ze względu na migracje ptactwa dzikiego, które często potrafi być bezobjawowym nosicielem wirusa.

Najważniejszą sprawą, jeżeli chodzi zarówno o rzekomy pomór, jak i grypę ptaków, jest prowadzenie bioasekuracji. Jest to bardzo ważny element zabezpieczenia stad. Oprócz tego tam, gdzie się da, powinno się utrzymywać drób w zamknięciu – mówię tutaj o hodowlach niekomercyjnych – lub w wolierach, które zabezpieczają przed dostępem ptaków dzikich.

dr Mariusz Drożdż

PZDR Opole