Strona Główna / Agrotechnika / Produkcja zwierzęca / Rozmowa z Pawłem Podstawką – Prezesem Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj

Rozmowa z Pawłem Podstawką – Prezesem Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj

30 maja 2025
REKLAMA

M.D.: Polska jajami stoi – w tej dziedzinie jesteśmy trzecim największym producentem w Europie. Ponieważ nasz kraj jest tak znaczącym eksporterem drobiu i jaj, czy ta tematyka nie jest właściwa, aby na nią zwrócić uwagę w czasie, gdy Polska sprawuje prezydencję w Unii Europejskiej?

P.P.: Fantastycznym pomysłem, który Unia Europejska podsunęła polskiej prezydencji, było powołanie w listopadzie zeszłego roku Europejskiego Obserwatorium Rynku Rolno-Spożywczego. Jest to problem, który mówiąc kolokwialnie, trawi rynek rolno-spożywczy od lat. Gdybyśmy poszli za ciosem i kontynuowali to, żeby stworzyć polskie obserwatoria łańcucha rolno-spożywczego, to wszyscy od producentów do handlowców mogliby uczestniczyć w równym podziale marży i zysków. Zdajemy sobie sprawę, a pokazują to również europejskie badania ankietowe, że pracujący na wsi i w sektorze rolnym osiągają o 60% niższe dochody niż pracujący w innych branżach. To z pewnością trzeba zmienić i byłby to bardzo fajny element, który polska prezydencja mogłaby podnieść. 

M.D.: Mimo tego, że ubyło 1,5 miliona kur niosek, to jajek nie brakuje, ale drobiarzom sen z powiek spędza ptasia grypa. Czy tak jest?

P.P.: Jesteśmy drugim największym eksporterem jaj. Mamy już jednak wypłaszczoną krzywą, więc mamy tendencję raczej spadkową i koniunktura, która była przed Świętami zaczęła podlegać korekcie po Wielkanocy. Sytuacja na rynku jaj jest bardzo dobra, dlatego że podaż jest niewielka, przy ogromnym popycie ze względu na zapotrzebowanie w Stanach Zjednoczonych. 

M.D.: Mamy jeszcze problem grypy ptaków?

P.P.: Grypa ptaków jest dla nas tematem życiowym, bo jeżeli w tych strefach, które były zapowiedziane przez Komisję Europejską, wprowadzone zostaną ograniczenia, to mamy gigantyczne problemy eksportowe, bo rynki zaczną być blokowane i zaczniemy mieć problemy z wywożeniem jajek. Więc na ten moment jako branża nacisnęliśmy bardzo mocno zarówno na Rząd, jak i na Komisję Europejską. Jako zjednoczona branża udało nam się wynegocjować odroczenie tych restrykcji na kolejnych 30 dni. Twarde stanowisko, że o nas tylko z nami, daje skutek i faktycznie udało się pewne rzeczy w Komisji Europejskiej odwrócić.

M.D.: Trzeba więc nadal naciskać na komisarzy unijnych.

P.P.: Absolutnie jest sporo pracy przed nami. Jest to dopiero początek, bo to odroczenie odciągnęło miecz restrykcji od nas, ale to nie oznacza, że obecnie nie musimy pracować. Mamy teraz piękną pogodę, temperatura jest wyższa, więc będziemy mieli remisję wirusa. Do jesieni będziemy musieli jednak wykonać gigantyczną pracę i wszyscy, tak na dobrą sprawę, zdać sobie odpowiedzialność, że najmniejsze ognisko może spowodować olbrzymie problemy dla całej branży.

M.D.: Za nami Święta Wielkanocne, kiedy to zainteresowanie handlem jajami znacząco rośnie. Co można powiedzieć o sytuacji na rynku jaj?

P.P.: Sytuacja na rynku jaj jest dynamiczna ze względów epizootycznych dlatego, że mamy grypę ptaków, która dziesiątkuje stada. Pierwszy raz w zasadzie od lat mamy sytuację, w której w styczniu nie było takiego standardowego spowolnienia sprzedaży, tylko cały czas to jajko się sprzedawało. Średnie wzrosty miesiąc do miesiąca kształtują się w okolicach 8-10%. W skali całej Unii Europejskiej jest to wzrost na poziomie 14%, jeżeli chodzi o pakownię. Zaczyna brakować jajka z chowu alternatywnego. Jaja klatkowego mamy, póki co pod dostatkiem, ale też przez to jego cena rośnie i w zasadzie zrównała się z alternatywą.

M.D.: Podobno dużo jajek z napływa do Polski z Niemiec, czy to prawda?

P.P.: No właśnie, my cały czas dużo eksportujemy, bo wzrost eksportu do Niemiec wynosi 4,9%. Natomiast Niemcy do nas sprowadzają tę alternatywę, czyli wolny wybieg i ściółkę i ten wzrost wynosi teraz około 48%.

M.D.: Jaka jest przyszłość? Podobno coraz więcej mówi się o powrocie do chowu klatkowego.

P.P.: Moim zdaniem jest to konieczność, dlatego że sieci handlowe wycofały się z tej produkcji, co podyktowane było wyłącznie decyzją ideologiczną, czyli naciskami ze strony organizacji NGO. To doprowadziło do tego, że w dzisiejszej sytuacji epizodycznej w sklepach zaczęło brakować jajka od kur z wolnego wybiegu, które są bardziej narażone na grypę ptaków. Wywołało to wrażenie pozornego braku jajka, co nie jest prawdą, bo jajko jest, tylko że sieci go po prostu nie wpuszczają. Trzeba zaznaczyć, że 70% krajowego rynku jaj to produkcja klatkowa. 

M.D.: Jaka może być najbliższa przyszłość? 

P.P.: Ceny na pewno będą wyższe niż rok temu. Przypuszczamy też, że po Świętach nastąpi spowolnienie i spłaszczenie popytu, ale i tak jajko jest drogie, ponieważ w całej Europie jest problem z grypą ptaków, która stała się już praktycznie chorobą nie sezonową, a całoroczną.

M.D.: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał

dr Mariusz Drożdż

PZDR Opole

Artykuł ukazał się w czasopiśmie Kurier Rolniczy nr 5/2025.

Czy ten artykuł był pomocny?

Pomóż nam doskonalić treści na stronie.

Data publikacji: 30 maja 2025 Wyświetlenia: 416